Tekst pobrany ze strony „http://strzelectwo.kimla.de/index.php?jak-celowac,109”
Pewnego razu na ISAS…
Sergey Barmin – trener rosyjskiej kadry – siedział sobie i obserwował poczynania swoich podopiecznych podczas zawodów. Miejsce obok niego było wolne, więc co mi tam, przysiądę się. Chyba nie skrzyczy, bo na strzeleckich zawodach tego typu nie przyjęło się podnosić głosu. I to był mój strzał w dziesiątkę. Nafaszerował mnie teorią jak pieczonego prosiaczka kaszką i jabłkami. Zaczęło się od taktyki w strzelectwie (do tej pory myślałem, że jedyną taktyką jest wejść na stanowisko i strzelać same dziesiątki), a zakończyło na celowaniu. O taktyce będzie w następnym odcinknu. Tu i teraz zacznę od celowania.
Po krótkim wywiadzie z jego strony (kto ja jestem [mąż Olgi], jak długo strzelam i kogo jeszcze znam) zaczął mi zadawać pytania o to, jak strzelam.
– Zastanów się, wyobraź sobie, że tam stoisz i powiedz mi własnymi słowami (bez gestów!) co robisz aby wypuścić pocisk z lufy.
Dobrze, że rok wcześniej otrzymałem wykład od Nestrueva o wspinaniu się na schody. Opisywałem kolejne kroki, on potakiwał. Aż doszło do celowania. „Muszka równo w szczerbince, ciut pod czarnym…”
– Stop! A skąd wiesz, że muszka jest równo?
– Bo patrzę na nią.
– Tiaaa… a w co strzelasz?
– W tarczę.
– To dlaczego nie patrzysz na tarczę?
– Bo wszędzie mówią i piszą: „patrz na muszkę”.
– A jak ci powiem, że w żadnej porządnej książce nie jest tak napisane, to uwierzysz?
– Hmmm, nie bardzo, bo sam czytałem.
– To postaraj się przypomnieć co tam pisali.
– Nooo, widzimy ostro muszkę w szczerbince…
– Stop! No właśnie! Widzimy! Ani słowa o tym, że patrzymy na nią. Popatrz na Gonczarowa. Patrząc na niego widzisz mnie?
– Tak.
– No właśnie. To teraz popatrz na niego, ale tak, abyś mnie ostro widział. Chodzi o to, abyś patrzył na cel, na tarczę. Oś wzroku ma być: żółta plamka – dziesiątka. Ale fokus, ostrość – ustawiona na odległość muszki. Podnieś rękę, patrz na nią i pomachaj lewo-prawo. Co widzisz? Nieruchomą rękę i tańczącą salę z całym wyposażeniem i zmieniającymi swoje położenie ludźmi. A teraz popatrz na tarczę i pomachaj ręką. Jedynym ruchem, który musi zinterpretować twój mózg jest ruch jednego elementu: ręki. W ten sposób ma czas i moc przerobową na ważniejsze sprawy. Trudnym elementem jest fokusowanie na muszce, mimo że patrzysz na tarczę, ale da się wytrenować. A jeśli nie, to okulary, które odetną ci ostrość w odległości dalszej niż koniec lufy. Od urodzenia uczysz się tego, a potem przychodzisz na strzelnicę i niedouczeni trenerzy każą ci działać przeciw naturze. O, tu jest jabłko – sięgnij po nie. Dlaczego gdy po nie sięgałeś patrzyłeś na jabłko, a nie na sięgającą rękę? Acha, ręka je sama znajdzie. No widzisz, tak masz od urodzenia. Patrz na tarczę – przecież do niej sięgasz. Ręka ją sama znajdzie. Ty tylko kontroluj muszkę widząc (nie patrząc na nią) ją ostro. Strzelasz już parę lat, to z początku pójdzie ci trudno, bo masz skrzywione przez te kilka lat podejście do patrzenia i celowania. Ale najlepsze jest to, że bardzo szybko wrócisz na poprzedni poziom i przeskoczysz go, bo będziesz patrzeć i celować zgodnie z naturą, która utrwalała się w tobie od urodzenia. Twój odciążony przetwarzaniem obrazów ruchomej sali ze wszystkimi jej elementami mózg będzie się mógł zająć istotniejszymi elementami strzału.
Jaki prosty wzór. Ale zanim się pojawił trzeba było zapisać kilka tablic i zużyć sporo kredy.
To samo jest ze strzelaniem:
Sukces na tarczy = nie oddychać + płynnie wyciskać spust + trzymać równo muszkę.
I to wszystko. Proste jak wzór na równoważność masy i energii. Ale… właśnie.
Żeby skracać coś we wzorach, trzeba to najpierw wyprowadzić, napisać. Pochodne z pochodnych, pierwiastki…
Mozolna droga kredy po tablicy. Gąszcz symboli, czasem wrażenie zagubienia i brak widoków na doprowadzenie wzoru do końca.
Jednak dzięki samozaparciu i systematyczności, z czasem na tablicy robi się coraz przejrzyściej.
Aż wreszcie jest. Końcowa, idealna i króciutka formułka.
I już nie tracisz czasu i energii myśli na sprawdzanie czy dobrze stoisz – to zostało skrócone we wzorze na pierwszej tablicy i wykonuje się samo, nie martwisz się czy wytrzymasz kilkadziesiąt złożeń, bo tych całek pozbyłeś się na początku drugiej tablicy i dobrze wiesz, że wytrzymasz nawet kilkaset.
Krok po kroku, ułamek po ułamku pozbywasz się absorbujących uwagę elementów strzału. Lecz to nie tak, że ich nie ma. One są, ale robią się same.
I cała uwaga, cała świadomość może zostać skierowana na podkreślenie ostatnich trzech znaków we wzorze.